*Oczami Jen*
To się porobiło...To nawet w telewizji szybciej połączyli fakty niż mój
tata czy Louis.... Wszyscy patrzyli na mnie, jakbym miała wypisane na
twarzy każde przestępstwo...- No co się tak patrzycie?- zapytałam"niewinnie"
- Czy Kim...to dziecko Louisa- zapytał Niall
-może tak, może nie... a jeżeli nawet to i co z tego??
- Jako ojciec ma prawo widywać się z dzieckiem- odparł mój tata
- I ty przeciwko mnie?? Dzięki! - Wstałam od stołu, ale zaraz usiadłam, bo Anita przytrzymała mnie za rękę, patrząc wymownie....- Ech...co chcecie wiedzieć???
- Wszystko.....- Więc zaczęłam nadawać jak katarynka. Opowiedziałam od Dnia feralnego do dnia dzisiejszego wszystko, a każdy patrzył z otwartymi oczami, bo niektórych rzeczy nawet Anicie nie mówiłam.
- Przecież mogłaś mi powiedzieć- wyszeptał Lou, wstał od stołu i poszedł do Kim. Popatrzyłam na wszystkich i pobiegłam za nim. Stał nad łóżeczkiem, widziałam jak leciały mu łzy.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież mógłbym pomóc. Zawsze...-wyszeptał
- Louis.... -wypowiedziałam z siebie tylko jego imię a on wybiegł z pokoju.
Nie wiedząc co robić podeszłam do ściany i powoli zjeżdżając usiadłam na podłodze. Rozpłakałam się a moje myśli zaczęły mnie nękać. "Boże co ja mam zrobić?" "Wybacz" krzyczały jedne a drugie były przeciwne w końcu nie wytrzymałam tej presji i zemdlałam od tak po prostu bo przecież to jest najlepsze wyjście z sytuacji. W tym momencie nie obchodziło mnie nic ani nikt po prostu chciałam być sama bez tego wszystkiego na głowie.
*Oczami Anity*
Moja Siostra pobiegła na górę, a chwilę później wybiegł z góry Louis. zabrał kurtkę i Wybiegł. Poszłam do pokoju Maksia. Jennifer leżała na podłodze i się nie ruszała. Szturchałam ją, ale to na marne. - JENNIFER ZEMDLAŁA- krzyknęłam. Na szczęście Młoda się nie obudziła. Wszyscy się zlecieli, zadzwonili po karetkę, która po kilku minutach już była. Lekarz powiedział, ze to nic poważnego, ale i tak trzeba ją zabrać. Wsiadłam razem z nimi i pojechaliśmy.
*2 godziny później*
Jen nadal się nie obudziła. Pani Green (Natuś wiesz o co chodzi??) -lekarz Jennifer- powiedziała, że to z przemęczenia i ze stresu. Ech...Pewnie tak. Miałam teraz ochotę pójść do Tomlinsona i mu wtłuc. Tak naprawdę to jego wina...ale zaraz! Ona mu nie powiedziała...Ale w końcu ją rozumiem. KURDE..trzeba ich obojga stłuc na kwaśne jabłka. Nie wiem jakim cudem przy moim boku znalazła się JAY- mama Lou.- Co tu robisz?- zapytałam
- Dostałam wiadomość że zemdlała i jestem...- uśmiechnęła się pięknie
*Oczami Jennifer*
Wszystkie wspomnienia wróciły. A w głowie cały czas Tkwiła jedna melodia- Co tu robisz?- zapytała
- Dostałam wiadomość że zemdlała i jestem...
- Obiecuję Ci, że jeżeli nie spierzesz Swojego syna, to sama to zrobię- zagroziła ze śmiesznym głosem
- A tak właściwie co się stało??
- Nie czytasz gazet??
- Nie...
- Więc Twój syn i moja siostra mają dziecko...a kiedy ten ją zdradził ....-I znów ciemność... I nagle jasność... Otworzyłam oczy i zobaczyłam JE.
- Czyli ja mam wnuczka??
- Dokładnie to wnuczkę..- powiedziałam z chrypą
- Dobra Jen nie przeszkadzaj- odburknęła Anita- Zaaaraaaz......JENNIFER DO CHOLERY JASNEJ TOBIE TO CO NA GŁOWE UPADŁO?? MASZ ANEMIE! A TAK WŁAŚCIWIE TO CI WPIERDOL SPUSZCZĘ!- zaczęła się drzeć, a ja wiem jak ją wściec!
- Też cie kocham siostrzyczko <33- Mało nie oszalała i wybiegła. Jay się uśmiechnęła, pocałowała mnie w czoło i wyszła uspokoić DAMONA (I love it). Zaczęłam się zastanawiać... jakby wyglądało życie...gdybym miała tego KOGOŚ przy boku. Jedyną rzeczą którą sobie życzę to, to żeby Kim miała prawdziwą rodzinę...
------------------------------------------------------
No to tyle..Dziękuję Natalci za pomoc....
I Za dużo : TVD, Grey'a i romansów :P:P
Pozdrawiam
Marzena
Buahahahhahahaha Damon <3 idę oglądać TVD ;)
OdpowiedzUsuńproszę bardzo kachanie mi Greyoza już minęła :D na szczęście :P
OdpowiedzUsuń