Czytasz =>Komentujesz

Obserwatorzy

sobota, 16 marca 2013

PODZIĘKOWANIA :*

Kurczę...to już koniec.... zakończyła się historia Jennifer i Dziewczyn z One Direction. Hm.... Podam wam kilka liczb:
Podczas całej naszej wędrówki byliście tu w sumie: 3 709 razy z czego w 3 326 razach z Polski.
 Dziękuję wszystkim, którzy tu zajrzeli. chociaż na chwilę!! A w szczególności dziękuję:

Dziękuję:
 IZCE, nevermindfuck, Natalce- Radocha, Wice - Luluś,

Bardzo dziękuję: 
Oli, Anonimkowi, Pauli,  współautorce bloga - Alex-Oli

Najbardziej Dziękuję, kłaniam się z marchewką i ziemniakiem:
Jewel, Natalce i Misi - Bez was nie byłoby połowy tego co jest. To wy mnie ścigałyście o rozdziały, a zwłaszcza Misa. :*


To do napisania na innych blogach!!:*  Znajdziecie je w zakładce :*

Pozdrawiam 
Marzena :* :*

PS.: Każdy kto przeczyta tą notkę niech zostawi komentarz. Proszę :*

Epilog

...I Sami widzicie...moje życie nie było usłane różami. Ale jak zaczęło się już wszystko układać było idealnie. Miesiąc po ślubie okazało się, że jestem w ciąży. We wrześniu urodziła zdrowe bliźniaczki- Lexi i Kate. Ufam, że tam...wysoko ktoś nad nami czuwa.. Może to nie zupełnie koniec, bo coś może sie stać, ale na razie Do widzenia :*
 KONIEC

Wyłączyłam  komputer i położyłam się na łóżku. Prawie zasnęłam, ale obudziły mnie słodkie głosiki moich dzieci... 5-letniej Kim i 4-letnich bliźniaczek Lexi i Kate oraz głos mojego cudownego męża.
- MAMA!!- wykrzyknęły moje słońca. Otoczyły mnie na łóżku
- Hej dzieciaczki. Co dziś porabiałyście??
- Bawiłyśmy sie z tatą! A Teraz idziemy do Cioci Anity i Wujka Harrego.- wyszczebiotała Kim
- To lećcie! Tylko spokojnie!- wykrzyknęłam za nimi.
- A ze mną to juz się nie przywitasz??- zapytał smutno Loui
- Oj chodź tutaj!- Położył się koło mnie. Usiadłam na nim i zaczęłam go całować.- Witaj kochanie- wymruczałam i szybko zeszłam z niego.
- Jaka ty dowciapna...A co dziś robiłaś???
- Pisałam....
- A co takiego??
- Przeczytaj sam, a ja pójdę zrobić obiad. - Podałam mu laptopa, a sama poszłam do kuchni. Wczoraj zrobiłam farsz na pierogi, a dziś dokończę... Jakoś dwie godziny później Louis podszedł do mnie, podniósł i pocałował.- A to za co??
- Za wszystko! Za to, że jesteś! Że mnie rozumiesz... Że mi wybaczyłaś to wszystko co ci zrobiłem w przeciągu tych kilku lat.
- Oj przestań głupolu. Kocham cie! A miłość wszystko wybacza. Nawet głupstwa i to podwójne!
- Wiem. Bardzo cię kocham!!- Wykrzyknął i wyszedł przed dom. - Horan! Malik!Styles!Payne! Można ruszyć te swoje osiem liter??- zamiast czterech to osiem <niby wyższa matematyka>
- Czego kochanie??- zapytał Hazz
- Chce Wam coś pokazać!- podał laptopa, następnie zjedliśmy obiadek, wysłaliśmy dzieci do moich rodziców i zebraliśmy się u Nas.
- Słuchajcie- zaczął Louis- Minęło już 7 lat od założenia One Direction. Chcę podziękować.Mojej pięknej żonie, że wytrzymuje jeszcze ze mną, moim córeczkom, wam dziewczyny, ale najbardziej Wam chłopaki. Gdyby nie wy... to pewnie byłbym cieciem.- uśmialiśmy si z niego
- Nie będę powtarzał, że dziękuje chłopcom, bo to każdy wie- zaczął Loczuś.- Ale także dziękuję mojej najwspanialszej żonie Anicie, i mojej córeczce Darcy i synkowi Drew.
- Ja chce podziękować - zaczął Li- Mojej żonie-Elenie, która jest chyba najcierpliwsza ze wszystkich. i Moim dwóm synom Ianowi i Paulowi.
- Ja Dziękuję Belli-zaczął Zayn- Za to, że wytrzymuje jako moja żona i moim córeczkom Ninie i Emily.
- A ja podziękuje WSZYSTKIM- zaśmiał się Niall- A w szczególności jedzeniu-  Lili zgromiła go wzrokiem.- Przecież żartuję słońce.- uśmiechnął sie szeroko- Chcę podziękować Lili za to, że wytrzymuje ze mną z Justinem i Margo. Bo to łatwe nie jest. Również dziękuję tej dwójce. Bez nich to niebyłoby to samo.
- Zdrowie!- wszyscy się napili oprócz mnie.
- Dlaczego nie pijesz??- zapytała Bella
- No właśnie...dlatego między innymi chciałam się spotkać. No oprócz Powstania zespołu 7 lat temu jest jeszcze jedna rzecz....- z torby wyciągnęłam USG. I podałam Louisowi- Byłam na badaniach kontrolnych. I jak się okazało jestem w trzecim miesiącu ciąży. - Tommo mnie podniósł i kilka razy zakręcił.
- Jeeej!!- krzyczał
- Oby był syn!- szepnęłam
- Dlaczego?- zapytała Elena
- Bo nie zniosę jego krzyku "To córeczka!!! Mam córeczkę" Jeszcze raz!- powiedziałam to z miną fochniętej pięciolatki., a wszyscy się zaśmiali.... 

I tak o to kończy się moja historia...Znając życie to mogłabym dopisywać tu duuużo...Ale to co mam mi wystarczy!!
Pozdrawiam Was wszystkich
Jennifer Tomlinson :*:*

---------------------------------------------------------------------------
Oto Epilog. Szlak ryczę!! Byłam z Wami pół roku! Według mnie to dużo...Ale co ja się tu rozpisuję???!! Zaraz napiszę podziękowania :*


II część - # 27(ostatni)

Jeszcze Epilog i kończę ten blog. Lecz nie smućcie się! Mam jeszcze kilka blogów w zanadrzu. xD

-----------------------------------------------------------------------------------------------
*Miesiąc Później, a dokładniej -23.12 sobota. Dzień ślubu.*
Godzina 14.00
 Od rana ktoś się koło mnie kręci. Ech...ale w końcu dziś mój wielki dzień! Biorę ślub. Pomyślicie, że to nic dziwnego, ale brzuch zarzyna mnie cały dzień! 
- Nie ruszaj się!- krzyknęła wkurzona Elena. I tak ma do mnie świętą, anielską cierpliwość!- No i gotowe!- Zaraz zleciała sie cała gromada<przy okazji ślubu dowiedziałam się, że moi dziadkowie gadają perfect po angielsku> (czyt. Lottie, Jay, Fizzy, Daisy, Phoebe, moja mama z Kim, Anita, Bella, Lili,  ciocia Kazia, Ciocia Ania, babcia Basia, Babcia Hela, Babcia Lou, Dziadek Lou, Mój tatuś z Maxiem, dziadek Tadeusz, drugi dziadek Tadeusz, Natala, Jewel, Misia, Kicia, Asia, Ania, Vikusia, Pati, kolejna Natalka, Maciek, Marek, Marcin, Mateusz, Łukasz, Tomek, Kasia, Iwona, Ola, Nicola, Wujek Piotrek, Ciocia Viola, Ciocia Edyta, Karola, Agnieszka, Kasia, Wujek Wojtek  i tylko święci wiedzą kto jeszcze).
- Pięknie...Wow...no wyglądasz...<gwizd>- takie o to reakcje było słychać. Byłam ubrana w TO i Makijaż i fryzura TAKA .
- Taaa, taaa...spoko, a teraz przepraszamy, ale ta osóbka śpieszy się na ślub!- Krzyknęła Lili
- Wcale, że nie... spokojnie...może on w tym czasie minie?? CO?? - zaczęłam się wykręcać...i jeszcze tam w żołądku czułam jakbym połknęła III-Wojnę Światową.
- JENNIFER! Raz-dwa. Idziemy!- krzyknęła Anita. Wsadzili mnie do czarnej limuzyny wraz z Lili, Anitą, Eleną i Bellą. Powiem Wam, że trochę mniej się juz stresowałam, ale nadal bardzo....
Dojechaliśmy na miejsce o 15.00. Wyglądało to pięknie!
Wysiadłam z pomocą mojego taty. Weszliśmy do środka... czekał już tam Louis z chłopakami. Wzięłam swój bukiet od Daisy, która razem z Phoebe sypała kwiatki. Mijałam Ławki, a w nich wiele osób. Znanych i nieznanych. Wreszcie doszłam tam, gdzie powinnam być. Mój tata podał moja dłoń Tommo i wyszeptał: Dbaj o nią bo będziesz wąchał kwiatki od spodu.... Moje słońce się uśmiechnęło szeroko do niego. Zaczęła się ceremonia.  Aż w końcu:
-Ja Louis biorę sobie Ciebie Jennifer  za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
 -Ja Jennifer biorę sobie Ciebie Louisie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.-Cały czas patrzyłam mu w oczy. W pewnym momencie złapałam się, że poleciała mi  łza.
- Jennifer przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- założył mi złoty krążek
-Louis przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- założyłam mu obrączkę
- Ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- Taa...chyba te słowa były najbardziej wyczekiwane. Połączyliśmy swoje usta w długim pocałunku. 
Po ceremoni wszyscy zaczęli składać nam życzenia. Nasi Dziadkowie zmówili się  i zaczęli w Nas rzucać ryżem. Te ziarenka są takie złośliwe, że wpadły mi za stanik xD
Następnie udaliśmy się do sali, której NIKT nie chciał mi pokazać!! Wszystko robili chłopcy z dziewczynami! Normalnie FOCH :P
Lou przeniósł mnie przez próg. A ja jak to ja zareagowałam śmiechem... Przed wejściem stali seniorzy rodu z chlebem i solą. Moja babcia zapytała
- Jennifer co wolisz? Chleb, sól czy pana młodego??
- To trudne pytanie...- zaśmiałam się..- A tak na serio... Chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego.- Zjedliśmy chleb z solą, wypiliśmy szampana i rzuciliśmy za sb. <mamy za dużo siły, bo wyleciało 5 metrów w tył UPS...>
Pierwszą piosenką do której tańczyliśmy była to "Przetańczyć z Tobą chce całą noc"- Anny Jantar
    
 - Kocham cię- wyszeptał
- Ja ciebie też słoneczko- pocałowałam go lekko w usta.
Była około 12.00 . Wstałam od stołu i podeszłam do orkiestry i przejęłam mikrofon.
- Hej... Jak wszyscy dobrze wiedzą. Mój najdroższy mąż obchodzi 24 grudnia urodziny. Kochanie wszystkiego najlepszego. Zdrowia, szczęścia, miłości i cierpliwości do tej bandy. - wszyscy się zaśmiali.- Prezent ode mnie ten główny dostaniesz później. A teraz... orkiestra...grajcie!
 

 Każdy potrzebuje inspiracji
Każdy potrzebuje piosenki
Pięknej melodii
Gdy noce się dłużą
Ponieważ nie ma gwarancji
Że to życie jest łatwe

Kiedy mój świat się rozpada
Kiedy żadne światło nie może przełamać ciemności
Wtedy ja, ja
Ja patrzę na ciebie
Kiedy fale zalewają brzeg
I nie mogę już znaleźć mojej drogi do domu
Wtedy ja, ja
Patrzę na ciebie

Kiedy patrzę na ciebie
Widzę przebaczenie
Widzę prawdę
Kochasz mnie za to kim jestem
Tak jak gwiazdy trzymają się księżyca
Właśnie tam, gdzie należą
I wiem, że nie jestem sama

Kiedy mój świat się rozpada
Kiedy żadne światło nie może przełamać ciemności
Wtedy ja, ja
Ja patrzę na ciebie
Kiedy fale zalewają brzeg
I nie mogę już znaleźć mojej drogi do domu
Wtedy ja, ja
Ja patrzę na ciebie

Pojawiasz się po prostu jak marzenie dla mnie
Jak kolory w kalejdoskopie, które mnie otaczają
Wszystko czego potrzebuję,
Oddech, którym oddycham
Czy ty nie wiesz, jesteś piękny
Taaaak

Kiedy fale zalewają brzeg
I nie mogę już znaleźć mojej drogi do domu
Wtedy ja, ja
Ja patrzę na ciebie, ja patrzę na ciebie
Taak, taak, ooooo

Pojawiasz się po prostu jak marzenie dla mnie 

Wszyscy zaczęli bić brawo, a Lou wstał, szybko do mnie podbiegł i pocałował...długo i namiętnie...
- A teraz proszę państwa czas na zabawę!- wykrzyknął Stasiu-mój wujek, ale on jest zajebisty! I w ten o to sposób zaczęły się oczepiny...

Około 4.00 Wszyscy się ulotnili, a my pojechaliśmy do hotelu. Weszliśmy do pokoju całując się...a co dalej się stało, chyba nie muszę mówić...prawda???

----------------------------------------
No...Napisałam się przy tym rozdziale...Został jeszcze Epilog...I podziękowania...Ale to chyba jutro :P

Pozdrawiam
Marzena :*     

II część - #26

*Oczami Louisa*
Obudziłem się i lekko przeciągnąłem, ale uważałem na piękną brązowo-włosą dziewczynę. Tak ją kocham, a tak zraniłem. Przez moje głupstwo mogłem nigdy więcej jej nie zobaczyć jak i mojej córki.
Poczułem jak się przeciąga. Podniosła głowę do góry i popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- Witaj słońce - uśmiechnęła się słodko
- Hej kochanie- pocałowałem ją. Jej ręka niebezpiecznie zjeżdżała na dół. Nie mogłem się ruszyć! Co ona ze mną robi?! - te myśli caaały czas chodziły mi po głowie.
- Hmm... na co masz ochotę?- zapytała patrząc mi w oczy... W tej chwili to jedynie na ciebie...
- A co masz na myśli??
- Śniadanie kochanie.... Chyba, że ubieramy sie i idziemy do moich rodziców , zabieramy małą do domu, dzwonimy do Jay zapraszamy ją na kolacje z dziewczynkami, moi rodzice , chłopcy i dziewczyny też przyjdą. Zrobimy jedzenie. Powiemy im o zaręczynach. Oni pogadają. Pójdą, posprzątamy i pójdziemy spać- powiedziała z cwanym uśmiechem... Nawet podoba mi się to wszystko, ale końcówkę zmienimy...

*Oczami Jennifer*
Ubraliśmy się i tak jak mówiłam poszliśmy do moich rodziców. Zabraliśmy małą i zaprosiliśmy ich na kolacje. W drodze do sklepu obdzwoniliśmy chłopaków i dziewczyny. Na samym końcu zadzwoniliśmy do Jay.
- Dzień dobry!!- przywitałam się 
- Oj..Dobry, dobry- roześmiała się serdecznie
- O co chodzi??
- NIc... tylko w gazecie jesteście z Lou na pierwszej stronie. Ale pięknie wyglądacie!!
- Oj...Trzeba kupić ją. Ale ja w pilnej sprawie... Jay słońce przyjedź z dziewczynkami dziś na kolacje. O 17.
- Z przyjemnością. To ja kończę. Muszę najpierw je znaleźć w centrum handlowym- jęknęła na co się zaśmiałam
- Ok. papa.- Zakończyłam rozmowę wybuchając jeszcze większym śmiechem.
- Co się słońce stało??- zapytał zdezorientowany Tommo
- Twoja własna matka zgubiła swoje córki w centrum handlowym.
- Miło...- Wjechaliśmy na parking. Moje kochanie wyciągnął wózek Kim, a ja ją włożyłam do niego. Wzięliśmy wózek na zakupy i weszliśmy do Tesco...
*2 godziny później*
WRESZCIE W DOMU!
 Kupiliśmy baaaardzo dużo jedzenia i picia. A dodatkowo znaleźli się paparazzie. Ech... Położyłam małą do łóżeczka, a my zaczęliśmy robić jedzenie. 
Po kolejnych kilku godzinach mieliśmy prawie wszystko gotowe:
  1. Sałatka Jarzynowa
  2. Sałatka Gyros
  3. Ciasto Marchewkowe (a jakże inaczej??)
  4. Szarlotka
  5. Biała kiełbasa po staropolsku
  6. Sajgonki
  7. Wędliny
 Kuchnia pokręcona, bo i Polska i Azjatycka i Angielska(Sałatka Gyros), każdy coś tu znajdzie dla siebie.

Ułożyliśmy wszystko pięknie, ślicznie, przebraliśmy się (ja w TO) i o 17.00 zjawiła się cała ferajna. Usiedliśmy przy stole i zaczęłam swoją mini przemowę
- Razem z Lou chcielibyśmy coś ogłosić...- zaczęłam, ale mi przerwano
- Jesteś w ciąży- wykrzyknął Hazza
- Nieee w każdym razie o tym nic nie wiem. 
- to nie wiem- opuścił głowę, a każdy się uśmiał.
- Pragniemy wszem i wobec ogłosić, że za niedługo ta o to kobieta będzie nazywała się Jennifer Tomlinson.- wyszczerzył się Tommo. Dziewczynki podleciały do mnie i zaczęły ściskać, następnie Dziewczyny i obydwie Kobiety
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- Przytuliła mnie Jay
- Ja też córciu!- I we trzy stałyśmy w uścisku, aż "ktoś"(czyt. Zay, który bawi sie od niedawna w fotografa) zrobił zdjęcie i wstawił na TT z podpisem"Matka, córka i Teściowa... Pozazdrościć takich kobiet @Louis_Tomlinson i @Michel_Oficiall "
Kiedy One odeszły, naskoczyła na mnie pozostała piątka(mój tata i chłopcy) Gadali jeden przez drugiego.
Z tego co wysłuchałam i wyłapałam, to mój tata już zamówił sale na za miesiąc, i następną za dwa miesiące. Że biorąc pod uwagę pomoc, świadkiem Lou będzie Liam, moją będzie Anita. Tak dyskutowała cała hałastra, a ja z moim narzeczonym siedzieliśmy na sofie przytulając się i od czasu do czasu szepcąc czułe słówka....
-------------------------------------------------------------------------------
Moje motto :


poniedziałek, 11 marca 2013

część II - #25

*Trzy Dni później*
WREEEEESZCIE!!!!! Wracam do domku...  Będziemy razem <333 Pewnie zastanawiacie się o co kaman. A więc (na jednym wydechu) Zamieszkam z Lou, lecz najpierw zabiera mnie wieczorem na kolacje, a Kim zaopiekuje się znów mama. Lou jest taki koooochany :))  (śmiech na sali :D:D) Wracając. Wszyscy myślą, że wychodzę jutro i zabroniłam im dziś przychodzić. Ubrałam się CIEPLUTKO, zamówiłam taksówkę i wyruszyłam do rodzinki.
Po cichu weszłam do mojego domku, a tam robota pełną parą. Tu malowali, tu przestawiali, tu myli... i to tylko dlatego, ze nie miałam JAK i KIEDY posprzątać przed zemdleniem. 
W kuchni nic nie robili dlatego nastawiłam wodę na kawę i herbatę, oraz wyciągnęłam składniki na lodowca. To najszybsze ciasto. Tu układałam, tu chłodziłam i w przeciągu godzinki wszystko było gotowe. 
- LUDZIE!! KAWA!- wykrzyknęłam
- Już idziemy Jennifer!- odkrzyknął z góry schodów Harry.- ZARAZ?! Jen?! - I w taki o to sposobik mały przez takiego Elfa jak ja spadł z wyysokich schodów.. Zlustrował mnie wzrokiem i przytulił. 
- No a nie widać?!- uśmiechnęłam się serdecznie- A gdzie reszta Gargameli??
- Twój jaśnie szanowny i serdeczny chłopaczyna bawi się z Kim, gdyż ona nie chce go puścić. Pewnie się zastanawiasz czemu, otóż już odpowiadam ma fajną bluzę z troczkami i ona ię nimi bawi :)
Zaczęłam się śmiać, gdyż on mówił to tak poważnie... to nierealne. 
- Idę to zobaczyć.- Weszłam po cichutku do mojego, a już Naszego pokoju i zobaczyłam słodki obrazek. Kim zasnęła wtulona w Lou,a chłopak objął ja ramieniem i też zasnął. Zrobiłam komórką zdjęcie i wstawiłam na tt z opisem" Tatuś i Córeczka....prawda że słooodko wyglądają??" Od razu lawina komentarzy, like'ów, share'ów itp, itd. Po odpisywałam im i nacisnęłam kilka(dziesiąt) Follow.  Nagle zobaczyłam, że Lou się poruszył... wstałam i lekko go pocałowałam w policzek. Zamrugał i chyba znów wruciła mu ostrość widzenia. Delikatnie odsunął malutką, podniósł te swoje seksowne cztery litery i mnie mocno przytulił szepcąc
- Wreszcie jesteś.
- Oby już nam nikt nie przeszkodził- lekko oderwałam się od niego, żeby  spojrzeć w jego oczy. Tak jak kiedyś świeciły... iskierki...moje ukochane ... wreszcie poczułam jego usta na swoich. Brakowało mi tego mimo, że przez te dni był u mnie. Ale to nie to samo... 
- Kocham cię!!- Powiedział, wziął mnie na ręce i zniósł do kuchni. Tam wszyscy się śmiali z jego  pomysłu. 
- Opuść mnie kretynie...
- Nie opuszczę i nie Puszczę nigdy.
- Jestem ciężka!!
- Nie prawda...- Kręcił się ze mną po całym salonie, aż przestraszył się śmiechu Hazzy.
- No stary...pięknie wyszliście- pokazał Nam zdjęcie, które zrobiłam wcześniej.
- Widzę, że ktoś w fotografa się zamienia- Pokazał te swoje perełki po czym mnie pocałował i WRESZCIE puścił.
Bla...bla...bla...
*Wieczór*
Mama małą zabrała o 16. Więc miałam czas na przygotowanie...
Ubrałam sie w TO + czarny płaszcz. Zaraz miałam wyjść z Louim. Zeszłam na dół gdzie jeszcze siedział Hazza i Anita.
- I jak może być??- zapytałam trójki z salonu
- Bosko siostra...- przytuliła mnie Anicia
- Woow... W tej chwili żałuję, że jesteś z Lou- wyszczerzył się Styles
- Wal się kochany ona jest moja- podszedł do mnie i pocałował.- Pięknie wyglądasz.
- Ty też niczego sobie- zlustrowałam jego zajebiste ciało, które ubrane było w Czarny garnitur i białą koszulę lekko rozpiętą. NO PROSZĘ WAS! MUSZĘ WYTRZYMAĆ TĄ KOLACJĘ, A WY MI TO UNIEMOŻLIWIACIE!! Darłam się w myślach na wszystkich świętych.- Idziemy?
- Jasne. Jak będziecie wychodzić to wyłączcie światło i zamknijcie dom.- I juz Nas nie było.  Wsiedliśmy do czarnego BMW (mówiłam, że mamy faze na czerń??)  Następnie do Restauracji polskiej(Love it!!<333) Zjedliśmy twarożek z powidłami śliwkowymi i domowym chlebem i do tego kakao. No żyć nie umierać.  Poźniej poszliśmy na spacer do parku i w przeciwną stronę do mojego domu. Weszliśmy do jakiegoś domku.Zdjęliśmy Kurtki i poprowadził mnie do sypialni, gdzie na łóżku był napis : Will U Marry Me?? i uklęk pokazując Piękny pierścionek. Nie byłam w stanie czegokolwiek powiedzieć. Po prostu pokiwałam głową. Ten wyskoczył jakby gumkę ktoś naciągnął i wpił się w moje usta wkładając  pierścionek na palec...
Treść dla tych którzy mają tak zrytą głowę JAK JA, Misia, Nacia i JJ +18
 Cały czas się całowaliśmy. Popchnął mnie tak, że dotknęłam nogami krawędzi łóżka i położyłam się na nim. Zdjęłam jego marynarkę, rozpięłam koszulę i rzuciłam w kąt. Całowałam jego klatkę delikatnie muskając palcami. On jednym ruchem zdjął ze mnie sukienkę. Zaczął Dotykać moje piersi przez gorsetu Moje ręce powędrowały do zapięcia spodni. Odpięłam guzik, rozporek i ściągnęłam je do końca. Pocałowałam go.. Zaczął mnie całować, przez usta, szyję, dekolt. Wsadził ręce pod moje plecy i zdjął Gorset. Zaczął je całować, przygryzać. Cicho jęknęłam.  Nie chciałam dłużej czekać. Za bardzo mnie podniecał. Zdjęłam jego bokserki. Wyznaczyłam sobie trasę od  jego ust do podbrzusza. Kiedy znalazłam się koło jego przyjaciela, wzięłam go w dłoń i delikatnie pocierałam, słyszałam nierównomierny oddech Louisa. To mnie zmotywowało. Wzięłam go do ust.  Ssałam go, przygryzałam, lizałam. Chłopak cicho jęczał.  Nagle zaczął drgać. Doszedł w moich ustach. Połknęłam prawie całe jego nasienie i go pocałowałam tak, żeby poczuł na swoich ustach smak jego spermy. Gdy Lou wyrównał oddech Zdjął zębami moje majtki. Delikatnie wsadził we mnie swoje dwa palce, pisnęłam. Poruszał się nimi jak zawodowiec.  Czułam się jak w niebie.  Wyginałam się w łuk, a na twarzy Louisa pojawiał się uśmiech.  Przeciągle jęknęłam i doszłam. Oblizał swoje palce i zaczął mnie całować. Tak się tym zajęłam, że kompletnie nie czułam gdy we mnie wszedł. Poruszał się najpierw wolno, a potem co raz szybciej.  Tak mi tego brakowało przez te kilka miesięcy...Doszliśmy w tym samym czasie, Lou wyszedł ze mnie położył się koło mnie, a ja wtuliłam się w jego Tors.Kiedy zasypiałam usłyszałam jak Szepce mi do ucha Kocham cię  i całuje we włosy....

-----------------------------------------------
Prze bardzo! Oj napracowałam sie:P
Proszę o opinie!

Marzena :*

PS.  Wiadomość o śmierci Sary to tak naprawdę ŚCIEMA!. To tragiczna wiadomość :(

środa, 6 marca 2013

DZIĘKUJĘ + i jak??

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM OSOBOM, KTÓRE WCHODZIŁY NA TEGO BLOGA. TO DLA MNIE DUŻO ZNACZY. DO TEJ PORY WESZŁO TU AŻ PONAD 3090 CZYTELNIKÓW. MASSIVE THANK YOU!!

I jak podoba się nowy wygląd bloga.? Może być??

Ps. Zapraszam do komentowania najnowszego rozdziału.

Pozdrawiam
MARZENA <33

II część - #24

*Oczami Jennifer*
Lekarz każe mi tutaj siedzieć jeszcze minimum trzy dni. Jak??!! PO CO??!! DLACZEGO??!! Przecież to nie potrzebne!! ZAJEBIŚCIE! Dnia po moim zemdleniu przyszedł do mnie ten którego bym się nie spodziewała, a mianowicie - HAZZA...
- Witaj Curly.- Uśmiechnęłam się
- Witaj Chorowitku.
- Ależ ty dowciapny... A tak na poważnie co cię tu sprowadza, bo domyślam się, że nie to jak się czuje...
- Ma sie to coś:P I chciałem sie zapytać dlaczego zemdlałaś, bo Anita sobie włosy wyrywa...
- Ech...Powiem, że z przemęczenia...
- Jej tak gadaj, a mi powiedz prawdę.
- Poszłam na górę, Lou powiedział, ze mogłam mu powiedzieć, wyszeptałam jego imię, ten wybiegł z pokoju i zemdlałam...KONIEC!
- Spoko...To wracaj do zdrowia...i..
- Tak. PAPA!!
- PA- I poszedł. Wziełam telefon i weszłam na Twittera i Facebooka. Ile tam jest postów na temat mój, dziecka i Lou. Głowa, aż może rozboleć. Zagrałam w Icy Tower i odłożyłam go. 
- Można??- zapytał Louis
- Można...- usiadł obok mnie na krześle. Przez kilka minut wpatrywaliśmy się sobie w oczy...
- Możemy porozmawiać??
- Ale nie mamy o czym... To jest moje dziecko i koniec kropka.
- Dlaczego nie chcesz dać Nam-zaakcentował- szansy??
- Louis a dlaczego mnie zdradziłeś??
- To w tej chwili nie ma znaczenia
- A właśnie, ze ma. Chcę tylko to wiedzieć do cholery jasnej!! 
- To było silniejsze ode mnie. Ja... nie umiem tego wytłumaczyć...
- Widzisz... ty nie wiesz dlaczego... A ja wiem dla odmiany. Bo nie mam zamairu cierpieć po raz kolejny przez takiego Debila jak ty...
- Dlaczego jesteś, aż tak uparta??
- A dlaczego ty jesteś głupi??
- Dlaczego- nasza odległość co chwila sie zmniejszała... Jego oczy nadal czarują...nadal bosko się świecą...nadal są Zajebiście niebieskie... Nawet nie wiem kiedy nasze usta złączyły się w pocałunku..KU...Kurde...co ona ma takiego w sobie?! Nie mogę! NIe mogę! STOP.!!!!
Oderwałam się od niego. 
- Tęskniłam za tym- wyszeptałam
- Ja też...
-NO WRESZCIE!- Usłyszeliśmy głos...MOJEGO TATY?!- To ja idę...Wrócę później..- NIech go szlak jasny trafi. Teraz muszę z NIM rozmawiać...
- Czyli mam jakieś szanse??- spytał z nadzieją..I co teraz z tym fantem zrobić?? Kim musi mieć Rodzinę, ja go nadal kocham, przy nim czuję się bezpieczna...ale z drugiej strony...
- Tak. Masz...I to wielkie...- wyszczerzyłam się. Jeszcze raz sie pocałowaliśmy tylko, że tym razem namiętnie... I jak to bywa w zwyczaju...takie chwile psują te osoby, które nie powinny, a mianowicie te Małpo-Pso-Gorylo-Szympanse- potocznie mówiąc 1D i 5G(five Girls)
- Tato jak to mówiłeś  to myślałam, ze żartujesz...
- Ja też tak kochanie myślałam. 
- Może juz będzie dobrze?
- Niall w bajki wierzysz?? Zaraz pewnie Jen da mu w mordę...- Jak to usłyszałam to myślałam, że śmiech mnie zabije...Jakie oni mają o mnie dobre mniemanie... Nie ma co...
- Niall pójdziemy do Nandos i kupisz co będziesz chciał- pokazałam mu dwa kciuki. Popatrzył na mnie z wielkimi oczami i zaczął tańczyć...PIĘKNE! Moja mama podała mi Kim. Przytuliłam ją, a NAs przytulił Louis. Pięknie wyszło...zdjęcie zrobił Zayn
Tak o to jest Happy End....Ale czy na pewno??
CZYTAJCIE NASTĘPNE ODCINKI!!