Czytasz =>Komentujesz

Obserwatorzy

czwartek, 1 listopada 2012

rozdział 7

 Przed drzwiami stała Jay z dziewczynkami
- Jennifer!!- Wykrzyknęła cała piątka
- Słonca moje jak ja się za wami stęskniłam!!
- My za tobą też. A powiedz, gdzie ten zdrajca mój brat???- Zapytała Lottie
- Co ci zrobił?? Chłopaka wystraszył??
- Po pierwsze..tak!! A po drugie powiedział mi, że mieszka z nimi Jennifer, a ja sie zapytałam, czy chodzi o ciebie, a on na to, ze nie!! Rozumiesz?! on mnie okłamał!! Bezczelny!!!
- Okej!! Rozumiem! Siedzi na kanapie tylko uważaj, bo reszta kłóci się o równouprawnieniu
- o czym?!- zapytała sie piątka
- Zaczęło sie od tego, że głośno myślałam....- opowiedziałam wszystko, a one zaczęły się śmiać na cały głos.
- Kochanie kto przyjechał??- wydarł się Lou.
- zaraz przyjdę Misiu!!
- Kotku??Misiu??? Czy ja o czymś nie wiem??- zapytała się Fizzy śmiesznie ruszając brwiami.
- Mogę iść do niego??- zapytały bliźniaczki jak chór.
- Lećcie, tylko pamiętajcie nie zabijcie go...-zaczęła Jay
- Tak. Nie zabijcie go, bo o kogo będę sie przytulała???- zrobiłam minę a'la kota ze Shreka
- Tak jest- zasalutowały i pobiegły.Usłyszałam tylko dzikie piski Louisa i dźwięk spadającej miski xD
- Będziesz miala sprzątania.....
- Spokojnie...poradzimy sobie...a co do wcześniejszego pytania Fizzy..to tak jesteśmy razem - wyszczerzyłam się na maksa
- Cieszę się ogromnie!! Pasujecie do siebie. A co u rodziców???
- Hm...Tu widzisz...jest mały dylemat.
- Dowiedziałaś się???
- Każdy juz wie....Dziś wchodzimy o biura ojca, a oni się całują, a jego ręka wędruje pod jej bluzką.fuuuuj.....
- A jak ty się całowałaś z chłopakami??
- Jay, ale ja  to co innego, a to moi rodzice!!! Na serio, ja do tego nic nie mam, no ale sorry, jeżeli do nas dzwonił to wiedział, że będziemy....
- Dobrze wiem o co ci chodzi.Ja np.: Przyłapałam Lou w łóżku z dziewczyną, a on nagadał mi starą wymówkę...
 - Szukaliśmy  tylko pilota- powiedziałyśmy razem
 -I przyznaję ci rację to okropne, chociaż chce się tak czasami..ygh...- znowu salwa śmiechu
- ROZUMIEM- wydukałam przez śmiech- Tylko Louisowi tego nie powiem, bo sobie coś wymyśli...
- Co w jego przypadku będzie nie uleczalne jak skończenie fobii Liama przed łyżkami.
- Aaaaaaaaaaaaaaaa....zabierzcie je ode mnie!! To żmije!! Nie pozwolą mi żyć!!!- Darł się, uciekając Lou
- CO się stało kotku???- zapytałam, przez śmiech
- Ty je na mnie nasłałaś!! Jak mogłaś???
- Ta....lubie cię męczyć. A nie zauważyłeś, że Twoja mama przyjechała??
- Mama??Mamuś!!Mamuniu!! Kochana! Jak ja się cieszę!!!
-Ciebie też miło widzieć!!
- A może wejdziemy?? Jay coś chcesz do picia???- zapytałam
- Po proszę Kawę.
- Już się robi
Zanim odeszłam usłyszałam tylko pytanie Lou
- Mamo a co u taty??
- Ja właśnie w tej sprawie.......


**********************************************************************************

To tyle następny za niedługo!!!


Marzena i Ola

8 komentarzy:

  1. jak najszybciej nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zapraszam na ojego dtugieg bloga - nigdyniemowzwsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! <3
    Dodawać szybko nn ;)
    Paula czekaaa ! :*

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!! Extra!!! Genialne!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszesz bardzo mi się podoba i zapraszam do siebie kocham-zabawe.blogspot.com i na wspólnego z koleżanką http://storyfromonedirection.blogspot.com/ jeszcze raz mówię ci że supcio piszesz a teraz spadam bo mi Haribo uciekają ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :) I chcę ci powiedzieć, że każdego z Tych blogów czytam już od dawna i są świetne!! Jeszcze raz dziękuję za czytanie bloga.

      Marzena

      Usuń